
Kiedy wykonano wyrok na naszym dzisiejszym bohaterze „rytuał” miał miejsce po raz ostatni. ..
Najpierw 7 grudnia 1989 roku sejm ogłosił amnestię zamieniającą skazanym na śmierć wyroki na 25 lat więzienia. Później obowiązywało w kraju moratorium na wykonywanie kary śmierci. Wreszcie została ona zniesiona w nowym kodeksie karnym z 1997 roku.
Opiszę dziś kim był ostatni klient polskiego kata i jak wyglądała ostatnia egzekucja. Posiłkuję się głównie dwiema pozycjami:
ANDRZEJ CZABAŃSKI
W niektórych źródłach przedstawiany również jako Stanisław Czabański - urodził się w listopadzie 1959 roku w Tarnowie. Mężczyzna razem ze swoim młodszym bratem Pawłem dorastali w dysfunkcyjnym domu. O ile mama chłopców, pani Krystyna dbała o rodzinę i kochała swoich synów to pan Czabański wykazywał zachowanie przemocowe. Miał on problem z alkoholem, który wpływał na atmosferę w domu, często wszczynał awantury, nierzadko podnosił rękę na swoich bliskich, zdarzało się że bił Andrzeja po głowie gołą ręką. Czabański Senior miał kolekcję siekier, która wzbudzała w domownikach strach i niepewność, nie wiedzieli kiedy pijany pan domu może jednej z nich użyć…
W szkole uczył się raczej słabo, był nerwowym chłopcem, który często dokuczał kolegom. Nauczyciele mieli z nim sporo problemów.
Nie wykazywał również przyjaznych uczuć w stosunku do swojego młodszego brata Pawła, potrafił zamykać go w pokoju na klucz na długie godziny i wypuszczał dopiero wtedy gdy rodzice wracali do domu z pracy.
Andrzej był nadmiernie pewny siebie, lubił rozrywkowy tryb życia, miał wielu znajomych choć nigdy żaden z nich był przyjacielem. W wieku 15 lat zaczął już pić alkohol choć później w dorosłym życiu raczej go nie nadużywał. W 1974 roku za włamanie do piwnicy sąsiada dostał opiekę kuratorską.
Udało mu się ukończyć zawodówkę, zdobył zawód kierowca-mechanik. Najpierw zarabiał na życie w przedsiębiorstwie handlu wewnętrznego, a później w zakładzie remontowo-budowlanym szpitala w Tarnowie. Był taksówkarzem, naprawiał samochody. Zwykły, spokojny człowiek...
ŻONA
W 1977 roku Andrzej poznał Teresę, swoją przyszłą żonę, Oświadczył się jej już po pierwszym spotkaniu. Kobieta na początku nie zgodziła się bo uważała Andrzeja za zbyt zazdrosnego.
Andrzej odbywał w międzyczasie zasadniczą służbę wojskową. W tym czasie niemal codziennie czas pisał do Teresy listy, wyznawał w nich swoją miłość, obiecywał zmianę. W 1980 roku para wzięła ślub, a noc poślubna była dla nich wyjątkowa ponieważ to właśnie wtedy Teresa i Andrzej współżyli ze sobą pierwszy raz. W niedługim czasie małżeństwo doczekało się potomka, Andrzej okazał się troskliwym, kochającym ojcem. Jednak w małżeństwie zaczęło się coś psuć… Chodziło o potrzeby seksualne mężczyzny, które z dnia na dzień były coraz większe, zaś dla żony seks nie miał tak dużego znaczenia. Andrzej zaczął więc szukać możliwości zaspokajania swoich potrzeb gdzie indziej.
MARZENIE
Andrzej oprócz zdrad małżeńskich skrywał jeszcze jeden sekret, chyba największy. Odkąd pamiętał kochał się w Iwonie Nowak, swojej dawnej sąsiadce z rodzinnego domu przy ulicy Skowronków. Nie przeszkadzało mu to, że jest od niego starsza o 16 lat.
Iwona miała męża Sławomira, który na co dzień pracował w Stanach Zjednoczonych, regularnie przesyłał dolary i prezenty rodzinie. Jego żona oraz 2 córki mogły dzięki temu żyć na wysokim poziomie w Polsce. Iwona była kobietą z klasą, bardzo zadbaną. Miała z mieszkańcami swojego bloku dobre relacje, zaliczała się do osób wesołych.
Jednak Iwona zwierzała się znajomym, że Andrzeja Czabańskiego nie lubiła szczególnie… Na jego widok miała dostawać ataków nerwowych.
Sąsiedzi wiedzieli, że młody Czabański podkochiwał się w sąsiadce, jasno pokazywał, że miał na jej punkcie świra. Nie bez przyczyny tak często nawet i po ślubie odwiedzał swoją matkę, która mieszkała nad Nowakami.
Iwona dobrze znała się z panią Krystyną Czabańską, często spotykały się przed blokiem i siadały na ławce, by porozmawiać. Przy kolejnym wspólnym spotkaniu pod blokiem Czabańska chwaliła się Iwonie, że ma kolejny powód do radości ponieważ po raz kolejny zostanie babcią…
MORDERSTWO
9 czerwca 1984 r. Andrzej Czabański odwiózł żonę na porodówkę, na ten dzień przypadł poród drugiego dziecka. Gdy wrócił, zaczął pić z kolegami. Około godz. 1 w nocy – zeznał potem w śledztwie – poczuł ochotę na seks. Pomyślał, że odwiedzi swoją miłość...
Zapukał do kobiety. Kobieta jest zdziwiona wizytą mężczyzny o tak późnej porze, w dodatku widzi, że jest mocno pijany.
Ten jednak uspokaja ją i mówi, że dzwoni jej mąż z Chicago i musi jechać na pocztę by mogła z nim porozmawiać. Andrzej oferuje jej, że ją tam zawiezie. Iwona jest przejęta, nie miała kontaktu z mężem od bardzo dawna, a wiadomość, że czeka na linii ucieszyła ją. Pojechali razem. Oczywiście, żadnego telefonu nie było, Czabański po długim obwożeniu Iwony po bezdrożach wyznał, że chodziło mu o seks.
Kobieta odmówiła, próbowała oddalić się od samochodu.
Wściekły Czabański pchnął Iwonę na ziemię, uderzał wielokrotnie pięściami, dusił. Jedne źródła podają, że doszło do gw🤬tu, Kirzyński w swej książce twierdzi, że nie było gw🤬tu, gdyż sprawca nie osiągnął erekcji.
Tak czy siak, Czabański posługując się podnośnikiem do samochodu oraz kluczem do kół strzaskał kobiecie czaszkę. Uderzenia były tak silne, że tkanka mózgowa i elementy kości czaszki były rozrzucone wokół ciała. Lekarz w czasie sekcji naliczył 27 ran głowy.
Po stwierdzeniu, że kobieta nie żyje Andrzej przeciągnął zwłoki w głąb pola skradł ofierze złote kolczyki.
W samochodzie zmienił ubranie i pomyślał, że córki Iwony, które widziały jak mama z nim wychodzi, będą szukać matki...
W czasie kiedy zabijał - narodziło się jego drugie dziecko.
USIŁOWANIE MORDERSTWA
Czabański ok 5.00 nad ranem wraca na ulicę Skowronków, do mieszkania Nowaków. Drzwi otwiera mu 18-letnia Daria, którą po krótkiej rozmowie atakuje i próbuje udusić krawatem. Dziewczyna krzyczy, zanim traci przytomność, wtedy młodsza Emilia biegnie siostrze na pomoc. Czabański uderza ją z całych sił. Gdy dziewczynki zaczynają krzyczeć, przestraszony morderca ucieka oknem...
Andrzej następnie kieruje się do swojej babci, która mieszka pod Tarnowem i tam, na podstawie zeznań obu dziewcząt, zostaje aresztowany.
PROCES
Andrzej Czabański w trakcie przesłuchań przyznaje się do winy - do zamordowania Iwony Nowak oraz usiłowania zabójstwa jej córek. Wskazuje śledczym miejsce porzucenia ciała.
Poproszono o opinię biegłych psychiatrów oraz seksuologów, m.in. prof. Starowicza.
Z wniosków biegłych:
(... )" Oskarżonego cec🤬je przeciętna inteligencja, jest społecznie przystosowany choć dosyć zdystansowany i powściągliwy, izoluje się, unika spotkań towarzyskich, nie posiada szerszych zainteresowań. Jest niezdolny do refleksji, przypisuje sobie zaburzenia psychiczne choć nie ma w tym potwierdzenia. Skarży się na bóle lewego ucha, twierdzi, że ktoś chce go otruć, domaga się badań i chce by ktoś sprawdził czy na pewno dostaje właściwe leki. Jego zdaniem Iwona Nowak była zaangażowana w ich relacje. O żonie natomiast wypowiada się, że najczęściej była zmęczona i nie chciała spełniać jego fantazji musiał szukać więc spełnienia gdzie indziej, jednak nie czuł nic do innych kobiet, była to tylko chęć wyżycia się" (...)
Czabański został uznany za zdrowego psychicznie, nie cechowała go żadna dewiacja seksualna, w czasie dokonywania zbrodni był poczytalny.
12 czerwca 1986 roku Sąd Wojewódzki w Tarnowie skazał 27-letniego mordercę na karę śmierci oraz pozbawienie praw publicznych na zawsze.
Sędzia, uzasadaniajac swą decyzję twierdził, że przez eliminację skazanego zagrażającego potencjalnie społeczeństwu sąd zabezpiecza życie ludzkie w przyszłości. Sędzia nie stwierdził u skazanego skruchy, a okoliczności łagodzących nie dopatrzono się.
Rodzina Czabańskiego do ostatniej chwili walczyła o to, by pozostał przy życiu. Adwokat bezskutecznie składał apelacje, matka próbowała wszelkimi kanałami błagać o łaskę dla syna.
WIĘZIENIE
W celi Andrzej dbał o czystość, za co był nagradzany. Wulgarnie odnosił się do funkcjonariuszy SW, często umieszczany był w celi zabezpieczającej.
W czasie oczekiwania na wykonanie wyroku zrobił na lewym ramieniu tatuaż: "Urodziłam się po to, by na ziemi stworzyć piekło 666".
KARA
Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski.
Andrzej Czabański został powieszony 21 kwietnia 1988 roku o godzinie 17.10 w krakowskim Areszcie Śledczym przy ul. Montelupich.
Ze wspomnień kata:
- Ostatnim życzeniem Czabańskiego przed wykonaniem wyroku był papieros. Andrzej wypalił papierosa. Gdy strażnicy weszli po niego do celi dostał amoku... Kopał, gryzł, szarpał się, bluźnił i wył. Wydawał z siebie takie dźwięki, że trudno było określić, że tak potrafi człowiek. Strażnicy skuli mu z tyłu ręce kajdankami i ciągnęli jak worek ziemniaków...
Miejsce straceń robiło ponure wrażenie. Było to małe pomieszczenie bez okien, o szarych ścianach. Z sufitu zwisał stryczek, a pod nim znajdowała się zapadnia. Do tego pomieszczenia strażnicy przyprowadzali ubranego w więzienny drelich skazańca.
Wyrok Czabańskiego wykonało dwóch, oczywiście anonimowych, katów.
Zadaniem pierwszego było założenie pętli na szyję skazanego, zaś drugi miał za zadanie pociągnąć za dźwignię zapadni.
Gdy ciało zawisnęło na sznurze zgromadzeni w pomieszczeniu ludzie obserwowali powolne konanie skazańca. Po około 20 minutach lekarz przystępował do oględzin i stwierdzał zgon.
Po wykonanej karze ciało został włożone do drewnianej trumny, kaci, zgodnie z tradycją - po raz ostatni - rzucili na piersi Czabańskiego swe białe, nylonowe rękawiczki (jak opowiadał kat - kupował je w sklepach dla nowożeńców, bo skórzanych nie można było dostać...).
Rok przed egzekucją Czabańskiego Komisja ds. Reformy Prawa Karnego rozpoczęła prace nad projektem moratorium w sprawie wykonywania kary śmierci. Zawieszenie wykonywania egzekucji zostało wprowadzone po kilku miesiącach od ostatniego stracenia – 7 grudnia 1989 Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ogłosi amnestię, która zniosła wyroki śmierci i zamieniła je na 25 lat pozbawienia wolności.
Moratorium obowiązywało do formalnego wyeliminowania kary śmierci przez nowy kodeks z 1997 roku.
Łącznie w latach 1956-1988 w PRL stracono 321 osób. Andrzej Czabański został pozbawiony życia jako ostatnia osoba w Polsce.
Po nim na śmierć skazano jeszcze kilkanaście osób – wszystkie wyroki zmieniono na karę 25 lat więzienia.
Jako ciekawostkę dodam, że przejrzałam naprawdę dużo artykułów, podcastów, książek - nigdzie nie natrafiłam na zdjęcie Andrzeja Czabańskiego.
Najpierw 7 grudnia 1989 roku sejm ogłosił amnestię zamieniającą skazanym na śmierć wyroki na 25 lat więzienia. Później obowiązywało w kraju moratorium na wykonywanie kary śmierci. Wreszcie została ona zniesiona w nowym kodeksie karnym z 1997 roku.
Opiszę dziś kim był ostatni klient polskiego kata i jak wyglądała ostatnia egzekucja. Posiłkuję się głównie dwiema pozycjami:

ANDRZEJ CZABAŃSKI
W niektórych źródłach przedstawiany również jako Stanisław Czabański - urodził się w listopadzie 1959 roku w Tarnowie. Mężczyzna razem ze swoim młodszym bratem Pawłem dorastali w dysfunkcyjnym domu. O ile mama chłopców, pani Krystyna dbała o rodzinę i kochała swoich synów to pan Czabański wykazywał zachowanie przemocowe. Miał on problem z alkoholem, który wpływał na atmosferę w domu, często wszczynał awantury, nierzadko podnosił rękę na swoich bliskich, zdarzało się że bił Andrzeja po głowie gołą ręką. Czabański Senior miał kolekcję siekier, która wzbudzała w domownikach strach i niepewność, nie wiedzieli kiedy pijany pan domu może jednej z nich użyć…
W szkole uczył się raczej słabo, był nerwowym chłopcem, który często dokuczał kolegom. Nauczyciele mieli z nim sporo problemów.
Nie wykazywał również przyjaznych uczuć w stosunku do swojego młodszego brata Pawła, potrafił zamykać go w pokoju na klucz na długie godziny i wypuszczał dopiero wtedy gdy rodzice wracali do domu z pracy.
Andrzej był nadmiernie pewny siebie, lubił rozrywkowy tryb życia, miał wielu znajomych choć nigdy żaden z nich był przyjacielem. W wieku 15 lat zaczął już pić alkohol choć później w dorosłym życiu raczej go nie nadużywał. W 1974 roku za włamanie do piwnicy sąsiada dostał opiekę kuratorską.
Udało mu się ukończyć zawodówkę, zdobył zawód kierowca-mechanik. Najpierw zarabiał na życie w przedsiębiorstwie handlu wewnętrznego, a później w zakładzie remontowo-budowlanym szpitala w Tarnowie. Był taksówkarzem, naprawiał samochody. Zwykły, spokojny człowiek...
ŻONA
W 1977 roku Andrzej poznał Teresę, swoją przyszłą żonę, Oświadczył się jej już po pierwszym spotkaniu. Kobieta na początku nie zgodziła się bo uważała Andrzeja za zbyt zazdrosnego.
Andrzej odbywał w międzyczasie zasadniczą służbę wojskową. W tym czasie niemal codziennie czas pisał do Teresy listy, wyznawał w nich swoją miłość, obiecywał zmianę. W 1980 roku para wzięła ślub, a noc poślubna była dla nich wyjątkowa ponieważ to właśnie wtedy Teresa i Andrzej współżyli ze sobą pierwszy raz. W niedługim czasie małżeństwo doczekało się potomka, Andrzej okazał się troskliwym, kochającym ojcem. Jednak w małżeństwie zaczęło się coś psuć… Chodziło o potrzeby seksualne mężczyzny, które z dnia na dzień były coraz większe, zaś dla żony seks nie miał tak dużego znaczenia. Andrzej zaczął więc szukać możliwości zaspokajania swoich potrzeb gdzie indziej.
MARZENIE
Andrzej oprócz zdrad małżeńskich skrywał jeszcze jeden sekret, chyba największy. Odkąd pamiętał kochał się w Iwonie Nowak, swojej dawnej sąsiadce z rodzinnego domu przy ulicy Skowronków. Nie przeszkadzało mu to, że jest od niego starsza o 16 lat.
Iwona miała męża Sławomira, który na co dzień pracował w Stanach Zjednoczonych, regularnie przesyłał dolary i prezenty rodzinie. Jego żona oraz 2 córki mogły dzięki temu żyć na wysokim poziomie w Polsce. Iwona była kobietą z klasą, bardzo zadbaną. Miała z mieszkańcami swojego bloku dobre relacje, zaliczała się do osób wesołych.
Jednak Iwona zwierzała się znajomym, że Andrzeja Czabańskiego nie lubiła szczególnie… Na jego widok miała dostawać ataków nerwowych.
Sąsiedzi wiedzieli, że młody Czabański podkochiwał się w sąsiadce, jasno pokazywał, że miał na jej punkcie świra. Nie bez przyczyny tak często nawet i po ślubie odwiedzał swoją matkę, która mieszkała nad Nowakami.
Iwona dobrze znała się z panią Krystyną Czabańską, często spotykały się przed blokiem i siadały na ławce, by porozmawiać. Przy kolejnym wspólnym spotkaniu pod blokiem Czabańska chwaliła się Iwonie, że ma kolejny powód do radości ponieważ po raz kolejny zostanie babcią…
MORDERSTWO
9 czerwca 1984 r. Andrzej Czabański odwiózł żonę na porodówkę, na ten dzień przypadł poród drugiego dziecka. Gdy wrócił, zaczął pić z kolegami. Około godz. 1 w nocy – zeznał potem w śledztwie – poczuł ochotę na seks. Pomyślał, że odwiedzi swoją miłość...
Zapukał do kobiety. Kobieta jest zdziwiona wizytą mężczyzny o tak późnej porze, w dodatku widzi, że jest mocno pijany.
Ten jednak uspokaja ją i mówi, że dzwoni jej mąż z Chicago i musi jechać na pocztę by mogła z nim porozmawiać. Andrzej oferuje jej, że ją tam zawiezie. Iwona jest przejęta, nie miała kontaktu z mężem od bardzo dawna, a wiadomość, że czeka na linii ucieszyła ją. Pojechali razem. Oczywiście, żadnego telefonu nie było, Czabański po długim obwożeniu Iwony po bezdrożach wyznał, że chodziło mu o seks.
Kobieta odmówiła, próbowała oddalić się od samochodu.
Wściekły Czabański pchnął Iwonę na ziemię, uderzał wielokrotnie pięściami, dusił. Jedne źródła podają, że doszło do gw🤬tu, Kirzyński w swej książce twierdzi, że nie było gw🤬tu, gdyż sprawca nie osiągnął erekcji.
Tak czy siak, Czabański posługując się podnośnikiem do samochodu oraz kluczem do kół strzaskał kobiecie czaszkę. Uderzenia były tak silne, że tkanka mózgowa i elementy kości czaszki były rozrzucone wokół ciała. Lekarz w czasie sekcji naliczył 27 ran głowy.
Po stwierdzeniu, że kobieta nie żyje Andrzej przeciągnął zwłoki w głąb pola skradł ofierze złote kolczyki.
W samochodzie zmienił ubranie i pomyślał, że córki Iwony, które widziały jak mama z nim wychodzi, będą szukać matki...
W czasie kiedy zabijał - narodziło się jego drugie dziecko.
USIŁOWANIE MORDERSTWA
Czabański ok 5.00 nad ranem wraca na ulicę Skowronków, do mieszkania Nowaków. Drzwi otwiera mu 18-letnia Daria, którą po krótkiej rozmowie atakuje i próbuje udusić krawatem. Dziewczyna krzyczy, zanim traci przytomność, wtedy młodsza Emilia biegnie siostrze na pomoc. Czabański uderza ją z całych sił. Gdy dziewczynki zaczynają krzyczeć, przestraszony morderca ucieka oknem...
Andrzej następnie kieruje się do swojej babci, która mieszka pod Tarnowem i tam, na podstawie zeznań obu dziewcząt, zostaje aresztowany.
PROCES
Andrzej Czabański w trakcie przesłuchań przyznaje się do winy - do zamordowania Iwony Nowak oraz usiłowania zabójstwa jej córek. Wskazuje śledczym miejsce porzucenia ciała.
Poproszono o opinię biegłych psychiatrów oraz seksuologów, m.in. prof. Starowicza.
Z wniosków biegłych:
(... )" Oskarżonego cec🤬je przeciętna inteligencja, jest społecznie przystosowany choć dosyć zdystansowany i powściągliwy, izoluje się, unika spotkań towarzyskich, nie posiada szerszych zainteresowań. Jest niezdolny do refleksji, przypisuje sobie zaburzenia psychiczne choć nie ma w tym potwierdzenia. Skarży się na bóle lewego ucha, twierdzi, że ktoś chce go otruć, domaga się badań i chce by ktoś sprawdził czy na pewno dostaje właściwe leki. Jego zdaniem Iwona Nowak była zaangażowana w ich relacje. O żonie natomiast wypowiada się, że najczęściej była zmęczona i nie chciała spełniać jego fantazji musiał szukać więc spełnienia gdzie indziej, jednak nie czuł nic do innych kobiet, była to tylko chęć wyżycia się" (...)
Czabański został uznany za zdrowego psychicznie, nie cechowała go żadna dewiacja seksualna, w czasie dokonywania zbrodni był poczytalny.
12 czerwca 1986 roku Sąd Wojewódzki w Tarnowie skazał 27-letniego mordercę na karę śmierci oraz pozbawienie praw publicznych na zawsze.
Sędzia, uzasadaniajac swą decyzję twierdził, że przez eliminację skazanego zagrażającego potencjalnie społeczeństwu sąd zabezpiecza życie ludzkie w przyszłości. Sędzia nie stwierdził u skazanego skruchy, a okoliczności łagodzących nie dopatrzono się.
Rodzina Czabańskiego do ostatniej chwili walczyła o to, by pozostał przy życiu. Adwokat bezskutecznie składał apelacje, matka próbowała wszelkimi kanałami błagać o łaskę dla syna.
WIĘZIENIE
W celi Andrzej dbał o czystość, za co był nagradzany. Wulgarnie odnosił się do funkcjonariuszy SW, często umieszczany był w celi zabezpieczającej.
W czasie oczekiwania na wykonanie wyroku zrobił na lewym ramieniu tatuaż: "Urodziłam się po to, by na ziemi stworzyć piekło 666".
KARA
Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski.
Andrzej Czabański został powieszony 21 kwietnia 1988 roku o godzinie 17.10 w krakowskim Areszcie Śledczym przy ul. Montelupich.
Ze wspomnień kata:
- Ostatnim życzeniem Czabańskiego przed wykonaniem wyroku był papieros. Andrzej wypalił papierosa. Gdy strażnicy weszli po niego do celi dostał amoku... Kopał, gryzł, szarpał się, bluźnił i wył. Wydawał z siebie takie dźwięki, że trudno było określić, że tak potrafi człowiek. Strażnicy skuli mu z tyłu ręce kajdankami i ciągnęli jak worek ziemniaków...
Miejsce straceń robiło ponure wrażenie. Było to małe pomieszczenie bez okien, o szarych ścianach. Z sufitu zwisał stryczek, a pod nim znajdowała się zapadnia. Do tego pomieszczenia strażnicy przyprowadzali ubranego w więzienny drelich skazańca.
Wyrok Czabańskiego wykonało dwóch, oczywiście anonimowych, katów.
Zadaniem pierwszego było założenie pętli na szyję skazanego, zaś drugi miał za zadanie pociągnąć za dźwignię zapadni.
Gdy ciało zawisnęło na sznurze zgromadzeni w pomieszczeniu ludzie obserwowali powolne konanie skazańca. Po około 20 minutach lekarz przystępował do oględzin i stwierdzał zgon.
Po wykonanej karze ciało został włożone do drewnianej trumny, kaci, zgodnie z tradycją - po raz ostatni - rzucili na piersi Czabańskiego swe białe, nylonowe rękawiczki (jak opowiadał kat - kupował je w sklepach dla nowożeńców, bo skórzanych nie można było dostać...).
Rok przed egzekucją Czabańskiego Komisja ds. Reformy Prawa Karnego rozpoczęła prace nad projektem moratorium w sprawie wykonywania kary śmierci. Zawieszenie wykonywania egzekucji zostało wprowadzone po kilku miesiącach od ostatniego stracenia – 7 grudnia 1989 Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ogłosi amnestię, która zniosła wyroki śmierci i zamieniła je na 25 lat pozbawienia wolności.
Moratorium obowiązywało do formalnego wyeliminowania kary śmierci przez nowy kodeks z 1997 roku.
Łącznie w latach 1956-1988 w PRL stracono 321 osób. Andrzej Czabański został pozbawiony życia jako ostatnia osoba w Polsce.
Po nim na śmierć skazano jeszcze kilkanaście osób – wszystkie wyroki zmieniono na karę 25 lat więzienia.
Jako ciekawostkę dodam, że przejrzałam naprawdę dużo artykułów, podcastów, książek - nigdzie nie natrafiłam na zdjęcie Andrzeja Czabańskiego.